Warsztat “W drodze. Kurs pisania o podróżach”
Maria Kula i jej strona Perypetie wpadły mi w oko już jakiś czas temu. Polubiłam jej styl pisania, a oferta warsztatów pisania o podróżach zachęciła, by wybrać się w długą drogę do Krakowa.
Długą, bo ze Szczecina do Krakowa mam całą Polskę do przejechania (no prawie, ale o szczegółach można będzie poczytać w następnym wpisie).
W tej edycji warsztaty zajmują cały weekend-startujemy w piątek późnym popołudniem, kończymy w niedzielę wczesnym popołudniem.
Gdy już dotarłam na miejsce, chwilę zajmuje mi znalezienie sprytnie ukrytego wejścia do miejsca, gdzie warsztaty się odbędą. Grupa jest kameralna, na początku trochę nieśmiała, ale potem się rozkręcamy. U Marii na zajęciach nie ma pustych przebiegów, czas jest zagospodarowany w pełni, a wiedza, choć rozległa, podawana w przyjaznych kawałkach. No i trzeba przełamać pewną nieśmiałość związaną z czytaniem swoich bazgrołów na głos do całej grupy. To są warsztaty pełną gębą-jak tylko czegoś nowego się nauczymy, to za chwile wykorzystujemy to w swoich tekstach. Są pochwały, uwagi, konstruktywna krytyka, przykłady co zmienić by tekst był lepszy, a także żywy komentarz od słuchaczy naszego tekstu.
Pisanie, a przede wszystkim dobre pisanie to sztuka. Wcale nie taka łatwa, ale też nie tak trudna, jak się wdaje, do opanowania. Oczywiście jak wszystko by nabrać wprawy wymaga dwóch rzeczy-czasu i ćwiczeń. Pisanie o podróżach, wcale, ale to wcale nie przypomina w żaden sposób pisania szkolnych wypracowań (no może z wyjątkiem tego, że skleja się razem wyrazy w zdania…)
Co dał mi Kurs? Solidne podstawy techniczne pracy nad własnymi tekstami. Takie, o których w szkole nie usłyszymy. Przypomniały, że żaden tekst, szczególnie ten najlepszy, nie powstaje ot, tak za jednym zamachem. Wymaga szkicu-konkretnego tekstu lub jego zamysłu. A potem kolejnych powtórzeń by go poprawić, udoskonalić, przepisywać, dopisywać, skreślać i nadpisywać. Bo tylko przy takim podejściu mam szansę napisać coś, co inni będą chcieli czytać. Pierwszy szkic tego tekstu powstał w pociągu, a jakże, do Krakowa. Zobaczymy, kiedy powstanie następny.
Jeśli zastanawiacie się czy warto iść do Marii na kurs? Warto!
Kolejnego dnia
Drugiego dnia mamy na zajęcia cały dzień i jest on równie intensywny, jak te kilka godzin dnia pierwszego. Dużo pisania, czytania, nauki. Świetnie spędzony czas. Chociaż z przeładowania informacjami mózg paruje. Uczymy się o obserwowaniu i notowaniu szczegółów, by potem umieć zawrzeć je w interesującym opisie-akcji, miejsca, czynności np. jedzenia-od tych opisów na zajęciach to aż człowiek robi się głodny!. Poznajemy, jak z różnych perspektyw można opowiedzieć każdą historię. Po każdych ćwiczeniach każdy dostaje wskazówki co zmienić by tekst był jeszcze lepszy. W końcu rozumiem jak tworzyć mapy myśli. Jak pisać o emocjach, jak z kilku wyrazów szkicu tekstu-zbudować opis i pokazać czytelnikowi wszystko, co chcę przekazać.
Dla rozluźnienia po zajęciach idę w nad rzekę upolować zdjęciowo pełnię księżyca. Przyciągam zdumione spojrzenia ludzi, chodzę parę kroków w lewo lub prawo w ramach znajdywania najlepszego kadru. Zdjęcia to moja pasja, a jutro na warsztatach będziemy się uczyć, tworzyć fotoreportaże.
Fotoreportaż
To dzień, na który początkowo czekałam najbardziej. Zdjęcia to moja pasja i szukałam sposobu by nauczyć się dodawać do nich teksty. Sama uważam, że zdjęcie nie powinno wymagać komentarza, ale czasami słowa i obraz tworzą niezwykłą całość. Na zajęcia przygotowałam osiem zdjęć z mojej wyprawy do Szkocji. Wyzwaniem okazało się nie tylko wybranie tylko pięciu z nich, by ułożyć opowieść wizualną, ale także stworzenie odpowiednich podpisów. Nauczyłam się dużo i jeszcze więcej, a efekty możecie ocenić na podstawie tego wpisu i poniższego Krakowskiego fotoreportażu!
Oceńcie czy mi się udało?
Z siedziska królów widok poranny
A czas płynie w zwolnionym tempie
A przeszłość pilnuje by przyszłość nastała
W sercu skarbu co złotem się świeci
A konie bojowe czekają gotowe do bitwy
Gdzie bestia zionie podmuchem ognistym
Gdzie słońce wskazuje największe skarby
Strażnikom dając najlepsze miejsca.
Gdzie z wieży nadają sygnał do walki
Od zmierzchu do świtu